sobota, 17 czerwca 2017

Niech piłka nas łączy, nie dzieli!


Zauważyliście zapewne, że od dłuższego czasu nie pojawił się tu żaden tekst. Dziennikarstwo ma jednak to do siebie, że, gdy jakiś temat mocno dotknie twojego serca, to pisanie staje się odruchem automatycznym. Przelewasz swoje myśli na papier bez dłuższego zastanawiania się nad tym, jakie słowo powinno następować po obecnie zanotowanym. Nieinaczej jest w tym przypadku. Od dłuższego czasu mówiło się o EURO U-21, imprezie, która wczoraj rozpoczęła się w naszym kraju. Eksperci wieszali naszym reprezentantom medale na szyjach już na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Ta impreza miała być oknem wystawowym polskiej piłki. Miała pokazać światu, że oto nadchodzi kolejna generacja polskich piłkarzy, zdolna zapewnić naszemu futbolowi liczne sukcesy w najbliższej przyszłości. To co się jednak wydarzyło w ciągu ostatnich 24 godzin, sprawiło, ze projekt o nazwie "reprezentacja polski do lat 21" podzielił wszystkich polaków.

Zasuńmy zasłonę milczenia na grę naszej kadry we wczorajszym meczu ze Słowacją, bo w tym temacie powiedziano już wszystko. Porażka to w futbolu normalna rzecz i gdyby ta przegrana 2:1 była naszym jedynym problemem, to temat piątkowego meczu moglibyśmy zamknąć i skupić się na przygotowaniach do rywalizacji ze Szwedami, która bez dwóch zdań do łatwych należeć nie będzie. Niestety, dwójka naszych graczy wtrąciła swoje 3 grosze w pomeczowych wywiadach, czym jedynie wznieciła jeszcze większy pożar.

Krystian Bielik, zawodnik Arsenalu, w ubiegłym sezonie wypożyczony do Birmingham City, w wywiadzie pomeczowym mocno skrytykował treningi prowadzone przez selekcjonera Marcina Dornę. Nieco wcześniej błyskotliwą wypowiedzią błysnął Krzysztof Piątek, z Cracovii, który miejsce w wyjściowej jedenastce kadry Dorny próbował sobie wywalczyć przed kamerami, po zakończeniu meczu.

Panowie, apel do was! Z częścią z was rywalizowałem na boisku. Mieliśmy wtedy 12-13 lat i każdy z nas biegał po murawie z olbrzymią pasją. Nie było wielkich gwiazd, była drużyna, której nie mogliśmy zawieść. Nikt nie odstawiał nogi, każdy z nas dawał z siebie maxa na boisku. Nikt z nas nawet nie marzył o tym, żeby kiedyś zagrać z orzełkiem na piersi. Rodzice stojący przy liniach bocznych przebąkiwali coś o "talentach", ale nikt o tym nie myślał. Kochaliśmy piłkę i zostawialiśmy serce na boisku z pasji. Później pojawiły się powołania do reprezentacji młodzieżowych, zainteresowanie klubów z zachodu i motywacja części z was niestety się zmieniła. Byliście lepsi niż tysiące innych chłopaków w waszym wieku i dostawaliście regularnie prawo do gry z naszym pięknym godłem na koszulce, o czym inni mogli tylko pomarzyć. Na meczach obserwowali was skauci czołowych europejskich klubów i każdy chciał sobie zapewnić ich zainteresowanie. Na boisku każdy chciał wywalczyć sobie jak najlepszy kontrakt w swoim zespole, albo też transfer do lepszych drużyn. Nadszedł teraz moment Mistrzostw Europy, turnieju, który oglądają setki skautów z czołowych klubów i miliony kibiców na całym świecie. Połowie z was zapaliła się nagle lampka, że to okazja, by wywalczyć coś dla siebie samego, pokazać się światu...

NIE TĘDY DROGA! Reprezentacja Polski nie może być zlepkiem 23 gości biegających w jednolitych strojach tylko po to, by zabłyszczeć rajdami na boisku. Reprezentacja to dobro wspólne 38 milionów Polaków! Grając z orzełkiem na piersi gracie dla tych milionów ludzi, którzy przez dwie godziny ściskają za was kciuki! Mistrzostwa Europy to nie miejsce na prywatną promocje, to nie bilbord wbrew temu co piszą media, a turniej, który wygrać może tylko drużyna, scementowana grupa osób, dążąca do wspólnego celu jako jedność! Gracie w piłkę nie od dziś, wiele na boisku widzieliście i możecie mieć swoje opinie o metodach treningowych poszczególnych szkoleniowców. To jest normalna, rzecz, jednak takie opinie możecie poruszyć w indywidualnej rozmowie z samym trenerem! Nie tylko zawodnicy uczą się swojego fachu, trenerzy również. Na tym polega dobra relacja zawodnik-trener, jeden uczy się od drugiego! Krystian, wróży się tobie wielką karierę, ale takim postępowaniem możesz ją skończyć szybciej, niż ją zaczniesz! Takie wypowiedzi zostają utrwalone na lata i w przyszłości możesz ich mocno żałować. Selekcjoner pierwszej reprezentacji wcale nie musi chcieć powoływać zawodnika, który swoje prywatne zażalenia do jego metod szkoleniowych woli wylewać w mediach, zamiast skierować je bezpośrednio do niego samego. Krzysztofie, domyślam się, że Cracovia to nie jest klub twoich marzeń i bardzo boli Cię, że nie dostajesz szansy na takim turnieju. Reprezentacja to jednak nie klub. Selekcjoner ma prawo mieć swoją koncepcję, w której nie przewiduje twojego nazwiska. Ty nadal jesteś częścią tego zespołu i powinieneś czekać na swoją szansę, zmotywowany podwójnie, by, gdy ten moment nadejdzie, wejść na boisko i tam pokazać trenerowi jak bardzo się mylił, nie dając Ci szansy! Wylewanie żali przed kamerą do wybiegnięcia na murawę raczej Cię nie przybliży!

Na Mistrzostwa powołano was dwudziestu trzech. Tydzień w tydzień na boiska wybiegają setki tysięcy młodych zawodników, którzy marzą o tym, by znaleźć się tam gdzie wy. By móc wybiec na murawę, ucałować orzełka, odśpiewać hymn przed tysiącami kibiców na trybunach i grać na 200% swoich możliwości. Dla drużyny, dla milionów kibiców, zespołowo, nie indywidualnie!

Proszę was, skupmy się na wspólnym celu. Grajcie pod siebie w klubie, ale nie w Reprezentacji! To nie to miejsce, nie ten czas! Te Mistrzostwa da się uratować, pod warunkiem, że każdy z was odłoży swoje prywatne ambicje, przez te najbliższe dni, na boczny tor i skupi się na wspólnym celu. Reprezentacja to dobro wspólne, zrozumcie to, skupcie się na pracy zespołowej, a każdego z was spotka za to nagroda, o jakiej jako 12-latkowie mogliście jedynie marzyć. Wasze serce jest biało-czerwone, uzmysłówcie sobie ten fakt i zacznijcie zgodnie z nim tworzyć kolektyw, biało-czerwoną armię! Prywata na bok i do boju jako drużyna!

- by PD