środa, 30 lipca 2014

Czy "Chłopcy" z Glasgow zrobią z Legionistów mężczyzn?


Nadchodzi ten moment. Ostatnie dwa tygodnie omal co nie stały się grobem Polskiej piłki. Przed rewanżowym spotkaniem Mistrzów Polski z półamatorami z Irlandii polscy kibice wciąż nie mieli pewności, czy w kolejnych tygodniach Legia będzie kontynuowała swoje europejskie wojaże. Mimo, że piłkarze ze stolicy stali już nad przepaścią, to jednak zdołali się wybronić, a teraz stają przed szansą, by wejść do piłkarskiego nieba. Droga do tego jest jednak wciąż długa i wyboista, a pierwszy jej etap przyjdzie Legionistom pokonać już dziś w Warszawie.


Czeka nas dziś mecz dość specyficzny. Z jednej strony typowemu kibicowi nazwa "Celtic" działa mocno na wyobraźnie. Słysząc to jedno, jedyne słowo wielu nas ma przed oczami Artura Boruca w żółtym trykocie broniącego strzały najlepszych zawodników Europy. "Holy Goalie" broniący rzuty karne w meczach ze Spartakiem Moskwa, a przede wszystkim Manchesterem United. Kibice widzą również Macieja Żurawskiego. Swego czasu przecież Celtic dla polskiego kibica był tym, czym dziś jest dla niego Borussia Dortmund. Żadna Polska drużyna od 17 lat nie zdołała zaistnieć wśród Europejskiej elity. Stale więc szukamy sobie "Polskich drużyn" w zachodnich ligach. Tak właśnie miała się sprawa z Celtami kiedyś, a jak to wygląda teraz?


Tamte sukcesy były dziełem Gordona Strachana, który już od 5 lat nie jest trenerem Celticu. Zmieniali się trenerzy, zmieniali się też zawodnicy. Z tamtego zespołu, walczącego jak równy z równym z Manchesterem United w Glasgow został do dziś tylko Scott Brown (który swoją drogą w meczach z Legią nie zagra z powodu kontuzji, przyp.). Następcy tamtych chłopców Strachana nie robią już aż tak wielkiego wrażenia. To zdecydowanie nie ten zespół. Nie znaczy to rzecz jasna, że jest to ekipa słaba. Fraser Forster oraz Chris Commons znajdują się w kręgu zainteresowań Southamptonu (drużyny, której barwy reprezentuje aktualnie Artur Boruc, przyp.). Do tego dochodzi jeszcze uznawany za wielką nadzieję Fińskiej piłki Teemu Pukki, któremu wielu wciąż wróży wielką karierę. Inny zawodnik - Emilio Izaguirre grał całkiem niedawno na Brazylijskich boiskach w trakcie mundialu. To jednak nie to samo co kiedyś.


Jeszcze rok temu gdy Legia czekała na losowanie rundy play-off eliminacji do Ligi Mistrzów, wielu ekspertów życzyło jej wylosowania właśnie Szkotów. Nie bez powodu. Ten zespół Legioniści mogą pokonać! Oczywiście, żeby tego dokonać muszą zagrać o niebo lepiej niż w poprzednich meczach, ale na pewno nie jest to Mission Impossible! To nie ten zespół, który dawał kibicom z całego świata niezapomniane emocje w meczach przeciwko Glasgow Rangers, a jedynie jego marna kopia. To tak jakby kupić Chińską kopię IPhone'a.  Dziś, kiedy liga Szkocka powoli upada, my Polacy mamy niebywałą szansę. Szansę, by dobić szkocki futbol, by zadać tej lidze cios po którym przez jakiś czas się nie pozbiera. Przyznam, że brzmi to dość dziwnie, bo ostatnio to raczej inni kopali nas, gdy my leżeliśmy, ale teraz ten styrany leżący może wreszcie wstać i od razu otrzymuje szansę by się odkuć pięknym za nadobne.


W tej chwili Legia staje przed niebywałą szansą. Jeśli przegra, to zapewne wszyscy przejdą nad tym do porządku dziennego, nikt się nie zdziwi, nikt też nie będzie miał do nich większych pretensji. Jeśli zaś wygrają to znacząco ocieplą swój wizerunek, trener Berg będzie mógł wreszcie pochwalić się jakimś większym osiągnięciem, a prezes Leśnodorski zbierać zasłużone gratulacje na swoim koncie na twitterze. Do tego w świat pójdzie wiadomość o tym, że Legia jest zespołem solidnym i że Polski futbol się odradza, a piłka szkocka stacza się coraz niżej. Jest więc o co walczyć.


Jeżeli tylko Legia nie przelęknie się tej mistycznej otoczce "legendarnego Celticu", do czego zresztą nie ma prawa, to na pewno rywal będzie w jej zasięgu. Czekają nas 2 mecze, 180 minut. Tylko tyle i aż tyle. 180 minut, które mogą Mistrzów Polski wynieść z piekła do piłkarskiego nieba. Miroslav Radović rok w rok wspomina o tym, że teraz jest ten czas, że Legia jest silniejsza, że teraz się uda zawojować Europę. To być może jedna z ostatnich szans, by gwiazdor zespołu ze stolicy udowodnił na boisku, że nie są to tylko puste słowa bez pokrycia. Już dziś o 20:45 dowiemy się czy "Chłopcy" z Glasgow sprawią, że Legioniści wreszcie staną się mężczyznami, czy też Polska absencja w Lidze Mistrzów osiągnie pełnoletniość.

 
-by PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz