środa, 16 kwietnia 2014

Nie taki Janowicz zły jak go malują


Tak jest, tym razem ucieknę trochę z tematów piłkarskich i napiszę o tenisie, lecz nie tylko. Sprawa, którą nasz rodzimy tenisista rozpętał podczas konferencji po swoim przegranym meczu rozgrywanego w ramach Pucharu Davisa przeciwko Marinowi Ciliciowi wzbudzała w ostatnich dniach wiele kontrowersji. Na swój sposób zjednoczyła też środowisko dziennikarskie i w ten oto sposób media sportowe (i nie tylko) w Polsce wspólnie usiadły na Janowiczu i rozpoczęły swój kontratak. Cóż...media w szerokim rozumowaniu tego pojęcia to w końcu "czwarta władza", tak więc Jerzy Janowicz stawiając sobie za zadanie walkę z mediami skazał się z góry na porażkę. Nie da się jednak ukryć, że w słowach które wypowiadał na wspomnianej konferencji było wiele prawdy...


Co dokładnie powiedział młody Polak? Wspomniał o tym, że dziennikarze nie mają prawa mówić o żadnych oczekiwaniach wobec niego, że takież prawo przysługuje jedynie osobą które miały jakikolwiek wpływ na rozwój jego kariery. Medialna nagonka na Janowicza miała jeden prosty cel i ten cel udało się osiągnąć - odciągnąć uwagę od tego co tak ekspresyjnie chciał przekazać Janowicz. Pech chciał, że "Jerzyk" nerwy ma bardzo słabe i wówczas nie wytrzymał napięcia, co skrzętnie wykorzystali dziennikarze kierując swoje ataki właśnie w jego zachowanie.

Niestety problem narasta, a medialna nagonka na Janowicza się ciągnie. Tu właśnie na pierwszy plan wysuwa się nasza Polska mentalność - bardzo łatwo potrafimy wykreować bohaterów, lecz jeszcze łatwiej przychodzi nam ich niszczenie. To w Polskim sporcie ogromny problem. Jeszcze kilka miesięcy temu, gdy "Jerzyk" zwyciężał swoje mecze podczas wielkoszlemowego Wimbledonu wszyscy go wielbili i wynosili pod niebiosa. Snuto mocarstwowe plany - Jerzyk już w najbliższej przyszłości miał zacząć walczyć o miejsce na szczycie rankingu ATP i regularne zwycięstwa w turniejach Wielkiego Szlema. Miało być tak pięknie...


Niestety teraz w karierze Janowicza nadeszła zniżka formy, regularnie przegrywa, nawet z anonimowymi zawodnikami w tenisowym świecie, nie jest już tym samym tenisistą, którym był jeszcze rok temu. W tej chwili zamiast wspierać Janowicza i dopingować go w powrocie do nominalnej dyspozycji, większość Polaków równa go z błotem. Nic dziwnego, na piedestał wysunęliśmy w końcu już Kamila Stocha i Zbigniewa Bródkę. Nie zamierzam rzecz jasna obniżać ich zasług i osiągnięć w kończącym się sezonie sportów zimowych. Zastanawiam się jednak dlaczego Janowicz z bohatera spadł do zera w tak krótkim czasie?

Małyszomania, Kubicowania, Stochomania...tyle już tych manii mieliśmy. Tak to właśnie funkcjonuje w Polsce - dopóki zawodnik zwycięża i wszystko jest ok to dopinguje go każdy, gdy tylko nadchodzi potknięcie to nagle każdy staje się największym oponentem i krytykiem danego sportowca. Tylko czemu? Czym oni sobie na to zasługują? Skoro już tak piszę o Janowiczu to dokończę ten wątek. Otóż kto z nas pamięta, że jeszcze kilka lat temu "Jerzyk" miał wybór - mógł pójść na łatwiznę i wybrać ogromne pieniądze z Kataru w zamian za reprezentowanie tegoż kraju. On jednak postanowił walczyć o dobre imię polskiego tenisa.

No właśnie - co by było gdyby Janowicz podjął inną decyzję? Nie mielibyśmy polskiego ćwierćfinału Wimbledonu, ubyłoby nam wiele sukcesów w męskim tenisie, nadal snulibyśmy legendy o Wojciechu Fibaku i szukali jego następcy, a do meczu z Chorwacją w Pucharze Davisa nawet by nie doszło! Ale kto o tym teraz pamięta? Lepiej skupić się na dobijaniu leżącego zamiast pomóc mu wstać i świętować kolejne jego triumfy.

Janowicza naprawdę stać na wiele. Musimy tylko zrozumieć jego naturę i pomóc mu. Bez tego sukcesu nie będzie. Nie skupiajmy się na ekscesach z nim w roli głównej. Zapomnijmy mu to i skupmy się na jego grze, a możecie mi zaufać, że efekty będą dużo lepsze, niż gdy będziemy o nim pisać krytyczne artykuły i tworzyć z niego na siłę największego antybohatera w Polsce. Parafrazując klasyka: Chrońmy swoich bohaterów - tak szybko znikają.

 
 
-by PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz