niedziela, 8 czerwca 2014

Skarb Kibica - Mistrzostwa Świata - Co z tą Afryką?


W eliminacjach do Mistrzostw Świata mogliśmy być świadkami wielu ciekawych meczów, porażek faworytów, wielkich kryzysów najlepszych drużyn i życiowej formy kilku słabych zespołów. Były to więc eliminacje ciekawe i moglibyśmy niewątpliwie na tym krótkim ich opisie poprzestać, gdyby nie ostatnie wydarzenia w Afryce. Pokazują one niestety, że futbol wcale nie jest jeszcze w pełni poważny w każdym zakątku świata.


O czy konkretnie mowa? Chodzi o siedem (tak, siedem!!!) walkowerów, które miały miejsce w Afrykańskich eliminacjach. Toż to jest niepoważne. Jak to możliwe, by w dzisiejszych czasach działacze dopuścili do aż siedmiu walkowerów? Osoby rządzące związkami piłki nożnej w krajach z Afryki udowadniają nam, że jest to możliwe. Walkoweru bez powodu się nie przyznaje, sprawdźmy więc co takiego wydarzyło się w tych przypadkach.


Większość walkowerów przyznana została za...wystawienie zawodników, którzy nie powinni w danym meczu wystąpić. Zawodnik A powinien w danym meczu pauzować za kartki więc nie gra. Dla nas to oczywiste, ale jak pokazuje przykład Emilio Nsue, nie dla każdego takie jest. Zawodnik ten zagrał w dwóch spotkaniach pomiędzy Gwineą Równikową, a Republiką Zielonego Przylądka (na boisku mecze zakończyły się wynikami 4:3, 1:2). Nsue w meczach tych nie miał prawa grać, w efekcie czego Republika Zielonego Przylądka mogła sobie znacznie poprawić bilans bramkowy i dopisać na swoje konto 3 darmowe punkty. Po prostu komedia.


Żeby na tym tylko się skończyło... W meczu Etiopii z Botswaną zagrał Minyahil Teshome Beyene, który powinien w tym spotkaniu pauzować przez nagromadzone na swoim koncie żółte kartki. Na boisku mecz zakończył się zwycięstwem Etiopczyków 2:1. Dzięki głupocie Etiopia straciła jednak 3 punkty, które przyznano Botswanie i w ten sposób na swoje życzenie znacznie skomplikowała sobie sytuację w grupie.


Kolejny zespół ukarany walkowerem to Burkina Faso z grającym do niedawna w Górniku Zabrze Prejucem Nakoulmą. Niewiele zabrakło, by przez nieuwagę niektórych osób, które dopuściły do wystawienia na boisku nieuprawnionego zawodnika - Herve Xaviera Zengue, to właśnie rywal Bukińczyków z tego spotkania - Kongo awansowało do fazy play-off eliminacji. W ostatecznym rozrachunku "Ogiery" zajęły w grupie E pierwsze miejsce wyprzedzając Kongo tylko o...jeden punkt.


To nie był jedyny walkower w Grupie E, bo również w meczu Nigru z Gabonem (na boisku 0:0) zagrał nieuprawniony zawodnik - Charly Moussono. Jak więc widzimy, w grupie E nie było ANI JEDNEGO zespołu, który nie zagrałby w meczu nie zakończonym walkowerem.


Kolejny nieuprawniony zawodnik zagrał w spotkaniu grupy D - Zambia - Sudan. Reprezentant Sudanu, Saif Eldin Ali Masawi powinien pauzować za żółte kartki. Najśmieszniejsze w tym wszystkim są jednak tłumaczenia Sudańczyków, którzy stwierdzili, że...nikt ich nie poinformował o tym, że Saif nie powinien w tym spotkaniu grać. Cóż, naprawdę łatwo taki fakt przeoczyć.


Ostatni i bodajże najmocniejszy przykład tego fatalnego zjawiska to mecz rozegrany w ramach Grupy I pomiędzy Togo i Kamerunem. Po kim jak po kim, ale po tych dwóch krajach bym się tego nie spodziewał. Wydawały mi się one być w miarę rozgarniętymi partiami futbolu Afrykańskiego. Nic bardziej mylnego. W meczu Togo wygrało 2:0. Problem był tym razem Jacques Alexys Romao. We wcześniejszych meczach uzbierał dwie żółte kartki tak więc powinien pauzować. Ktoś z federacji Togo dopuścił jednak do wypuszczenia go na murawę. "Nieposkromione Lwy" zdobyły więc 3 punkty przy zielonym stoliku. Najgorzej na tym wyszła Libia, która przez to straciła praktycznie awans. Po walkowerze z Togo, Kamerunowi potrzebny był 1 punkt w ostatnim spotkaniu właśnie z Libią. Wprawdzie Kamerun ten mecz wygrał, ale gdyby sytuacja miała normalny, boiskowy przebieg, a Kamerun podchodził do ostatniego meczu bez walkowera z meczu z Togo, to jestem pewien, że wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej.


Walkowery na taką skalę fatalnie świadczą o piłce nożnej w Afryce. To wielka szkoda, bo ja osobiście bardzo lubię futbol w wykonaniu graczy z Czarnego Lądu. Chyba nikt nie cieszy się na boisku tak jak oni. Te szalone celebracje potrafią ubarwić każde Mistrzostwa Świata. Poza tym zespoły z tego kontynentu zawsze są gwarancją niesamowitych emocji, czego najlepszym przykładem może być ćwierćfinał mundialu w RPA pomiędzy Ghaną, a Urugwajem. To była kwintesencja tego co najpiękniejsze w futbolu - zwrotny akcji, bramki, niewykorzystane karne i emocje do końca.


Są jednak czarne owce tego piłkarskiego świata w Afryce. Są to działacze, którzy są na tyle niekompetentni, że ciężko to opisać słowami. Wiedzą o futbolu mniej nawet od byłej Pani Minister Sportu - Joanny Muchy. Właściwie to również są oni podstawieni przez polityków. To właśnie oni zabijają Afrykański futbol! Żeby siedem razy zdarzało się włodarzą federacji nie zauważyć, że dany zawodnik nie powinien grać w meczu? Jest to jedna, wielka komedia. Nie jestem w stanie tego inaczej nazwać.


Najgorsze, że w tym wszystkim najbardziej cierpi nasz ukochany futbol. Drużyny z Afryki naprawdę mają ogromny potencjał. To nie jest jakieś odludzie, gdzie piłkarze nie potrafią prosto kopnąć w piłkę. Tam futbol jest wielbiony prawie w takim samym stopniu, co w Brazylii. Przez decyzję pewnych osób wokół afrykańskiego futbolu tworzy się jednak taka negatywna otoczka. To na pewno nie pomaga rozwojowi tego sportu w tych krajach. Dopóki sytuacja się tam nie unormuje to nie będziemy mogli o żadnej reprezentacji z tego regionu mówić jako o kandydacie do triumfu na Mistrzostwach, a ta magiczna bariera półfinału wciąż będzie dla nich zaporą nie do przejścia. To najwyższa pora, by pewne osoby poszły po rozum do głowy i zareagowały póki jeszcze jest czas. Siedem walkowerów...taka sytuacja nie może mieć już więcej miejsca i jeśli ktoś nie podejmie kroków naprawczych dla afrykańskiej piłki to będzie to miało fatalne skutki.


Na koniec chciałbym sobie samemu i każdemu kibicowi życzyć dobrej gry drużyn z Afryki, które zakwalifikowały się (w różnym stylu, jak np. Kamerun) na te Mistrzostwa. Chciałbym, żeby nie byli to outsiderzy, tylko zespoły, które zagwarantują nam piękne emocje płynące z walki o awans do fazy pucharowej aż do ostatniej minuty meczów w ostatniej rundzie fazy grupowej. Chciałbym jak najczęściej oglądać celebracje tych zespołów. Chciałbym oglądać narodziny nowych zawodników, którzy dotychczas nie byli nikomu znani. Zespoły z Afryki są nam to w stanie zagwarantować, a dzięki temu ten mundial nabrałby wyjątkowego znaczenia. Mam więc nadzieję, że te moje marzenia staną się rzeczywistością i tego samego życzę wszystkim kibicom piłki nożnej!


-by PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz