czwartek, 26 grudnia 2013

O jednym prezencie zapomnieliście - BOXING DAY!


Wigilia za pasem, mnóstwo wysoce kalorycznych potraw zdążyło już dawno zniknąć z naszych stołów, prezenty rozpakowane...właśnie! Prezenty. Nie wszyscy zdążyli już je rozpakować. Mam w tej chwili na myśli Wielką Brytanię, a dokładniej dzisiejszy Boxing Day. To właśnie dziś dzieci mieszkające w Brytyjskich krajach mogą z  nieskrępowaną radością otwierać swoje świąteczne podarunki.

Co to ma wspólnego z piłką nożną? Otóż Boxing Day  niesie ze sobą jeszcze jedną tradycję. Rok w rok tegoż dnia możemy podziwiać zmagania sportowców w tym również naszych bohaterów z Barclays Premier League! Jak widać Wojtek Szczęsny i jego boiskowi koledzy nie będą mieli trudności z pozbyciem się nadmiaru kalorii, gdyż zespoły BPL w ciągu 6 dni zagrają aż 3 mecze! Przypominają mi się w tej chwili narzekania piłkarzy Legii na to że w tygodniu muszą grać 2 mecze. Potem dziwimy się, że Polska Reprezentacja w rankingu FIFA znajduje się za Sierra Leone...

Wracając jednak do Boxing Day, już dziś wszyscy kibice futbolu otrzymują dodatkowy prezent świąteczny. Emocje na pewno ogromne, gdyż czekają nas bardzo ciekawe spotkania. Już za kilka godzin dowiemy się czy Manchester United faktycznie wraca powoli na właściwe tory czy też Hull sprowadzi Davida Moyesa na ziemię. przekonamy się również czy Southampton wreszcie zdoła zwyciężyć. Tym razem przeciwko nim zagra Cardiff. Patrząc przez pryzmat gry obu zespołów w ostatnich tygodniach może być bardzo ciekawie.

Arsenal Londyn ma dziś okazję na to by w końcu odnieść zwycięstwo. Kanonierzy nie mogą już sobie pozwolić na stratę punktów, a West Ham nie ma w tym meczu nic do stracenia i na pewno nie ułatwi im tego zadania. To były tylko przystawki a daniem głównym dzisiejszego dnia będzie mecz Manchesteru City z Liverpoolem. Tu nie będzie gry na remis, bo podział punktów nikogo nie urządza. Obie drużyny walczą o fotel lidera, a do tego obie są na tę chwilę najbardziej ofensywnie usposobionymi zespołami w lidze angielskiej. To was nie przekonało? Dodam więc, że czeka nas pojedynek Lusia Suareza i Sergio Aguero , czyli dwóch najlepszych strzelców Premier League.

Oj będzie się działo i co do tego nie mam wątpliwości. To musi być dobry mecz! Dobrze wiem, że to samo napisałem ostatnio na twitterze o spotkaniu Chelsea z Arsenalem, ale tym razem wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią że się jednak nie pomylę i warto obejrzeć ten mecz.
 
Jak widzicie kibice piłki nożnej nie mogą narzekać na brak futbolowych emocji w Święta Bożego Narodzenia, a Boxing Day nam to w pełni gwarantuje. Nie wahajcie się więc, zasiadajcie przed telewizorami i piloty w dłoń! Piłkarze już wybiegają na murawę, kapitanowie wymieniają się proporczykami, pierwsze kopnięcie piłki...Pora na mecz!
-by PD

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wybryki "Urugwajskiego Drakuli"


Luis Suarez - zawodnik niewątpliwie nieprzeciętny. Potrafi nas zaskakiwać pięknymi bramkami, lecz równie często przeróżnymi ekscesami, które wywołuje. Można go nienawidzić, albo wielbić, ale nie da się wobec niego przejść obojętnie. Poniżej opisuję część niecodziennych boiskowych sytuacji z Urugwajczykiem w roli głównej.


Zawodnika Liverpoolu większość szeregowych kibiców poznała w 2010 roku. Wówczas, podczas meczu ćwierćfinałowego pomiędzy Urugwajem, a Ghaną trwała dogrywka. Na tablicy wyników widniał remis, a Ghana atakowała. W pewnym momencie bramkarz wyszedł bardziej w pole, a strzał Dominika Adiyaha zdołał go minąć i zmierzał wprost do bramki Urugwajczyków. Adiyah nie zdobył jednak wtedy gola gdyż Suarez zablokował tą piłkę...ręką. Opinie o tym zagraniu były naprawdę różne. Wielu uważało, że Suarez okradł Ghanę ze zwycięstwa (po tym zagraniu sędzia podyktował karny, którego nie wykorzystał Gyan strzelając w poprzeczkę, w rzutach karnych zwyciężył natomiast Urugwaj i to oni zagrali w półfinale tych rozgrywek) inni nie dziwili się zawodnikowi. To zagranie sprawiło jednak, że Urugwajczyk był na ustach wszystkich kibiców na świecie.

 
Nie był to odosobniony przypadek, gdyż Suarez swą tradycje kultywuje i w dalszym ciągu nas szokuje. Najczęściej...gryząc swoich rywali. Wszyscy pamiętają jeszcze jak w poprzednim sezonie Suarez ugryzł w ramię Branislava Ivanovicia. Niewątpliwie było to zachowanie idiotyczny, tym bardziej że możemy z dużą dozą pewności stwierdzić iż ten występek odebrał mu koronę Króla Strzelców Premier League. Gdyby nie kara zawieszenia na 10 spotkań to prawdopodobnie on, a nie Robin Van Persie zostałby uznany za najbardziej bramkostrzelnego zawodnika w lidze Angielskiej.
 

 
Nie był to pierwszy raz gdy Urugwajczyk ugryzł swojego rywala. Podobna sytuacja miała już miejsce za czasów jego gry w Ajaxie Amsterdam. Wówczas w trakcie spotkania ligowego przeciwko PSV Eindhoven  Suarez z niewiadomych przyczyn postanowił w ten niecodzienny sposób zaatakować Otmana Bakkala. To właśnie po tym zdarzeniu Luis dorobił się od Holenderskich mediów pseudonimów takich jak "Kanibal z Ajaxu" czy też "Urugwajski Drakula" Wówczas ukarany został 7-meczową dyskwalifikacją
 
 
Inna głośna sytuacja z Suarezem w roli głównej miała miejsce w 2011 roku. Mowa rzecz jasna o jego wojnie z piłkarzem Manchesteru united Patricem Evrą. Suarez w trakcie spotkania Liverpoolu z Manchesterem United znieważał rasistowsko Francuza (taka przynajmniej była wersja zawodnika United), co zaowocowało dla niego zawieszeniem na 8 spotkań. Przed kolejnym meczem pomiędzy oboma zespołami, podczas przedmeczowego powitania Suarez ominął Evrę nie podając mu ręki, co również wzburzyło Francuza. Nie można rzecz jasna mówić że Evra był w tej sytuacji bez winy gdyż on również swoim zachowaniem (chociażby celebrowania tuż przed oczami Suareza) prowokował rywala. Również w poprzednim sezonie Evra postanowił kontynuować tą walkę. Kiedy Suarez był zawieszony za ugryzienie Ivanovicia, Evra po jednym ze spotkań United ugryzł sztuczną rękę. Było to rzecz jasna sugestywne odniesienie do wspomnianej sytuacji z Urugwajczykiem w roli głównej.
 
 
 
26 marca w trakcie meczu Urugwaj - Chile temperament Urygwajczyka ponownie dał o sobie znać, gdy ten uderzył pięścią w twarz Gonacalo Jarę. Sytuacja miała miejsce w chwili wykonywania przez Urugwajczyków rzutu rożnego. Chwilę wcześniej Jara wybił piłkę holowaną przez Suareza na rożny, a następnie rzucił w jego kierunku słowa, które raczej się Suarezowi nie spodobały. To zaogniło całą sytuację i w trakcie walki przy rzucie rożnym Luis lekko uderzył rywala pięścią w twarz. Nie spotkała go jednak za to żadna kara ze strony FIFA
 
 
Co więc Luis Suarez nawywijał w obecnym sezonie? Gra perfekcyjnie jest aktualnie najlepszym zawodnikiem Premier League, jest na szczycie tabeli strzelców (Mimo iż pierwsze 5 spotkań Premier League w tym sezonie musiał, z racji kary nałożonej na niego za zeszłoroczny występek przeciwko Ivanoviciowi, oglądać z trybun.), ponadto bije rekordy PL, a jego Liverpool znajduję się w czołówce ligi Angielskiej. Patrząc przez pryzmat opisywanych przeze mnie wyżej ekscesów brzmi to lekko mówiąc dziwnie, ale taki jest właśnie Suarez. Jest to świetny piłkarz, ale niestety nie potrafi trzymać nerwów na wodzy i zbyt raptownie reaguje.
Czy uda mu się w tym sezonie nic nie zbroić? Szczerze wątpię, gdyż właśnie na tym polega jego niepowtarzalność. Jego zachowanie sprawia że przybywa mu nie tylko wielu wrogów, ale o dziwo również...zwolenników. Jedno jednak jest pewne. Drugiego takiego piłkarza nie ma i nie będzie - to jest właśnie Luis Suarez.
-by PD
 

środa, 27 listopada 2013

Szalony dzień w Lidze Mistrzów

Wtorkowe mecze ligi Mistrzów zapowiadały się ciekawie głównie za sprawą Grupy F, gdzie tego dnia zeszłoroczny finalista tych rozgrywek -Borussia Dortmund grał o być, albo nie być w tegorocznej edycji. Również Arsenal grał bardzo ważne spotkanie w kontekście ostatecznych rezultatów Grupy F. W innych grupach raczej zwycięscy byli z góry znani...ale czy na pewno?

Zacznijmy jednak od meczów wspominanej wyżej Grupy F. Właśnie tu sytuacja jest najciekawsza, gdyż w dalszym ciągu o wyjście z grupy walczą 3 zespoły. Przed obecną kolejką Napoli oraz Arsenal zdobyli 9 punktów, natomiast aktualni wicemistrzowie Niemiec w dorobku mieli 6 punktów. W przypadku porażki drużyna z Zagłębia Ruhry tracili praktycznie wszelkie szanse na awans. Mecz BVB - Napoli stał na wysokim poziomie. Ostatecznie zwyciężyła Borussia co jeszcze bardziej zaogniło sytuacje w tej grupie. Arsenal natomiast zaczął spotkanie z Marsylią od bardzo mocnego ciosu. Już w 30 sekundzie meczu piękną bramkę zdobył Wilshere. Ta bramka ustawiła to spotkanie pod dyktando Kanonierów. Ostatecznie zwyciężyli oni 2:0. W tej chwili The Gunners zajmują 1 miejsce w Grupie F z dorobkiem 12 punktów. O 3 punkty mniej mają natomiast Napoli oraz Borussia. Na pewno ostatnia kolejka zmagań będzie bardzo ciekawa gdyż w dalszym ciągu każda z tych trzech drużyn może wywalczyć awans, jak również zakończyć swe tegoroczne wojaże w Champions League już na fazie grupowej.

 

W Grupie G w tej kolejce FC Porto podejmowało u siebie Austrie Wiedeń. Niespodziewanie to zawodnicy Austrii jako pierwsi strzelili bramkę. Jednakże FC Porto zdołało wyrównać i mecz ten zakończył się wynikiem 1:1. Również drugi mecz tejże grupy zakończył się rezultatem 1:1. Zenit grał w nim z Atletico Madryt. Mimo wszystko wynik ten można uznawać za niespodziewany, gdyż w tym sezonie ekipa z Madrytu spisuje się doskonale. Ostatni mecz w lidze przeciwko Getafe zakończony rezultatem 7:0 sprawiał że wszyscy kibice również w tym spotkaniu spodziewali się wielu bramek. Atletico nie przypominało jednak wczoraj drużyny z tamtego spotkania i zagrali dużo słabiej niż w lidze, co miało swe odbicie na wyniku. Mimo tego remisu Atletico ma już jednak zapewniony awans z grupy Ligi mistrzów. O 2 miejsce walczą zaś drużyny FC Porto oraz Zenitu. Dzieli je jeden punkt, ale dużo większe szanse na awans ma Zenit, gdyż w ostatniej kolejce gra ze słabą Austrią, podczas gdy Porto zagra na wyjeździe z Atletico. Również na tą grupę warto zwrócić uwagę za dwa tygodnie

 

Pora na grupę E, gdzie zanotowaliśmy wczoraj sporą niespodziankę. Zacznijmy jednak od meczu Schalke - Steaua. Był on niestety bardzo bezbarwny. Obie drużyny atakowały zbyt niemrawo, aby zdobyć bramkę, co pokazuje nam sam wynik  0:0. Pora więc na spotkanie pomiędzy FC Basel, a Chelsea. Ku zdziwieniu sporej rzeszy kibiców Londyńczycy zagrali bardzo słabo, czego efektem była ich porażka ze Szwajcarami 1:0. Fakt wielu ten rezultat może dziwić bo w końcu jakiś kopciuszek ze Szwajcarii pokonuje czołową drużynę Premier League. Jednakże gdy przyjrzymy się bliżej temu, jak w ostatnich tygodniach gra drużyna z Bazylei, to zdamy sobie sprawę z tego, że ta drużyna naprawdę gra na wysokim poziomie. The Blues przegrała z nimi oba spotkania w Lidze Mistrzów! Jednakże mimo tego zwycięstwa FC Basel nie ma jeszcze pewnego awansu. Wszystko rozstrzygnie mecz ostatniej kolejki LM, gdzie FC Basel podejmie u siebie Schalke. Zapewniony awans ma natomiast Chelsea.

 

Na koniec została nam Grupa H. Na Celtic Park nareszcie z dobrej strony pokazał się Milan. Po golach Kaki, Zapaty i Balotelliego drużyna z Mediolanu zwyciężyła pewnie 3:0. Natomiast drugi mecz tej Grupy zakończył się bardzo zaskakującym rezultatem. FC Barcelona zagrała bardzo słabo czego efektem były dwie szybko zdobyte bramki przez Ajax. Mimo to Barcelona miała szansę by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. W 49 minucie czerwoną kartkę obejrzał zawodnik Ajaxu - Veltman. Sędzia podyktował wówczas jedenastkę dla Barcelony, którą na bramkę zamienił Xavi. Wydawało się, że kwestiączasu jest, kiedy Barcelona strzeli kolejne gole. Blaugrana nie poszła jednak za ciosem i mecz ten zakończył się ich porażką 1:2. Również w tej grupie w ostatniej kolejce będziemy świadkami meczu o wszystko w tym wypadku pomiędzy Milanem, a Ajaxem.

 
 
Podsumowując wtorkowe mecze Ligi Mistrzów warto zauważyć, że za dwa tygodnie czekają nas bardzo emocjonujące spotkania w których wiele drużyn będzie walczyło o być, albo nie być w tej edycji Ligi Mistrzów. Jeśli chodzi o wczorajsze mecze, to nie możemy narzekać. Było kilka niespodzianek, a także sporo bramek, z których warte uwagi jest choćby trafienie Jack'a Wilschere'a w meczu Arsenal - Marsylia. Pozostaje tylko czekać na kolejne, pasjonujące mecze Champions League.

-by PD
 


 

poniedziałek, 25 listopada 2013

Szaleństwo na Etihad Stadium


24 listopada 2013 roku, Etihad Stadium, Manchester, Anglia. Mecz 12 kolejki Premier League pomiędzy Manchesterem City, a Tottenhamem. Dwie czołowe drużyny ligi. Wszyscy kibice spodziewają się więc wspaniałego zaciętego widowiska. Piłkarze wychodzą na murawę, losowanie stron, zawodnicy Tottenhamu szykują się do rozpoczęcia gry. Dwa podania i piłka skierowana jest do Hugo Llorisa. Bramkarz Tottenhamu wraca na boisko po kontuzji. Trzy tygodnie przerwy i wreszcie jeden z najlepszych bramkarzy na świecie wraca do gry. Na pewno chce pokazać się z jak najlepszej strony. Pierwszy jego kontakt z piłką w tymże spotkaniu. Wybija i...popełnia fatalny błąd piłka po jego wykopie leci po ziemi i trafia wprost pod nogi Aguero. Pierwszy strzał w tym spotkaniu- Lloris paruje piłkę do boku. Pierwsza jego dobra interwencja. Do piłki dopada jednak Jesus Navas. Hiszpański zawodnik technicznie strzela. Piłka lobuje bramkarza, odbija się od słupka i wpada do bramki. 1:0! Gol zdobyty już w 13 sekundzie meczu! Kibice na Etihad są wstrząśnięci.


Wydaje się jednak, że Koguty otrząsnęły się po tym ciosie. Przeważają w posiadaniu piłki oraz są coraz bliżej pokonania Pantilimona. Taki stan rzeczy utrzymuję się do 34 minuty spotkania, kiedy to kontrę rozprowadzają The Citizens. Negredo nożycami dobija strzał...Aguero. Piłka odbija się od nóg dwóch zawodników Tottenhamu i wpada do bramki. Mamy już 2:0. Do przerwy City zdołało zdobyć jeszcze jedną bramkę, autorstwa Aguero. Do przerwy mieliśmy więc mocno zaskakujący rezultat. Koguty grały słabo, wręcz bardzo słabo


Najbardziej optymistyczni kibice Spurs wciąż wierzyli, że ich ulubieńcy obudzą się i wrócą do gry. Tak się jednak nie stało, a City zdobyło kolejne trzy bramki. Wynik końcowy 6:0 dla drużyny z Manchesteru. Takie rezultatu nie był w stanie przewidzieć nikt. Pogrom. Kibice City szaleli z radości, podczas gdy fani rywali byli załamani. To spotkanie przede wszystkim powiedziało nam całą prawdę o sytuacji w obu zespołach.


City po słabym początku miotało się poza najlepszą czwórką ligi. Jednakże w ostatnich tygodniach ich forma zwyżkuje, a zespół ten zaczyna grać tak, jak powinien. Warto w tym momencie wyróżnić zmianę w bramce. Pantilimon zastąpił Harta, który od początku sezonu przeżywał załamanie formy. Po tejże zmianie City zaczęło grać lepiej. Blisko dwumetrowy bramkarza sprawił, że The Citizens znowu zaczęli zwyciężać. Ponadto klasę pokazuje dwójka zawodników sprowadzonych przed obecnym sezonem z Sevilli. Negredo oraz Navas, bo o nich właśnie mowa pokazują w Premier League jak dobrymi są zawodnikami. Regularnie wypracowują swojej drużynie bramki. Ogólnie mówiąc swoją grą pokazują, że Manuel Pellegrini podjął dobrą decyzję decydując się na ich zakup.


Tego samego nie można powiedzieć o Tottenhamie, który przeżywa w tej chwili kryzys. Andre Villas-Boas traci powoli kontrolę nad tym co dzieje się w jego drużynie. Zespół z północnego Londynu spadł po tym spotkaniu na 9 miejsce w Premier League. Kibice na pewno nie mogą myśleć optymistycznie o najbliższych tygodniach po spotkaniu takim jak to na Etihad. Również w przypadku Spurs warto spojrzeć na transfery. Ciężko ocenić choćby Lamelę, który w tym spotkaniu zadebiutował. Ale ogólnie wszystkie transfery możemy ocenić na minus. W poprzednim sezonie był taki jeden zawodnik, który w pojedynkę wygrywał mecze dla Tottenhamu. Oczywiście mowa o Walijczyku - Gareth Bale wówczas potrafił wprowadzić tą drużynę na 5 miejsce w PL. Wydawać by się mogło, że w tym sezonie Tottenhamowi powinno być zdecydowanie łatwiej, gdyż po sprzedaży swojej gwiazdy do Realu Madryt sprowadzono do tej drużyny wielu dobrych zawodników. Nic bardziej mylnego. nowi zawodnicy zawodzą, a drużyna powoli upada coraz niżej. Czy obudzi się w porę, zanim znajdzie się na dnie?


Czas przyniesie odpowiedź na to pytanie. Na tą chwilę wiemy na pewno, że w drużynie z Londynu nie dzieje się najlepiej, a wynik z Etihad nie wziął się znikąd. Natomiast na miejscu kibiców City również nie wpadałbym w nadmierny huraoptymizm, gdyż pokonanie pogrążonego w kryzysie Tottenhamu nie jest jeszcze oznaką, że ich drużyna wraca do walki o mistrzostwo. jest to jednak przesłanka mówiąca nam, że wszystko ma się ku lepszemu, a City powoli budzi się z początkowego letargu. Jedno jest jednak pewne. To będzie wyjątkowy sezon Premier league, jakiego nie było już od dawna!
-by PD

czwartek, 21 listopada 2013

Równi i równiejsi...


Dziś na "Z Fałsza" pojawić miał się zupełnie inny artykuł, jednakże pewna sytuacja zbyt mocno mnie zbulwersowała i nie mogę obok niej przejść obojętnie. O co konkretnie chodzi? O decyzję FIFA, która postanowiła unieważnić wynik meczu RPA - Hiszpania, który aktualni Mistrzowie Świata przegrali 1:0.


Co jest powodem tej decyzji? Wedle przepisów w reprezentacyjnych meczach towarzyskich trenerzy mogą dokonać 6 zmian. Tymczasem w końcówce wspomnianego spotkania kontuzji nabawił się bramkarz Hiszpanów - Victor Valdes. W tym momencie selekcjoner La Roja zdążył już wykorzystać wszystkie zmiany. Do gry na bramce szykował się więc obrońca - Alvaro Arbeloa. Jednakże sztab szkoleniowy Reprezentacji Hiszpanii po konsultacjach z sędzią technicznym zdecydował się na dokonanie 7 zmiany. Z decyzją tą nie zgadzali się szkoleniowcy oraz piłkarze z RPA. Doszło do wzmożonych protestów jednak ostatecznie selekcjoner RPA - Gordon Igesund zdał sobie sprawę, że nic w tej sprawie nie wskóra. Warto zaznaczyć, że w tym momencie RPA prowadziło już 1:0.


Właśnie z powodu zbyt wielu zmian w drużynie Hiszpanii FIFA podjęła właśnie taką decyzję. Jest ona jednak bardzo krzywdząca dla zespołu Bafana Bafana. To właśnie oni prowadzili i zwycięstwo to dowieźli do końca. Ponadto oni w żaden sposób nie zawinili. "Kara" ta uderza jednak właśnie w Afrykański zespół. Zostali pozbawieni cennych punktów w Rankingu FIFA, a co ważniejsze zwycięstwa nad "Mistrzami" Świata i Europy. Właśnie..."Mistrzami" i cudzysłów został w tym przypadku użyty przeze mnie celowo. Bo co to za mistrzowie, którzy nie potrafią z pokorą przyjąć porażki. Przecież Hiszpanie doskonale wiedzieli jaki będzie efekt tej dodatkowej zmiany. Mimo to dokonali jej. Wiedzieli, że dzięki temu utrzymają swoją "wspaniałą serię" 6 meczów bez porażki. Wiedzieli, że dzięki temu nie stracą punktów w Rankingu FIFA. Krótko mówiąc WIEDZIELI, ŻE NA TEJ ZMIANIE MOGĄ JEDYNIE ZYSKAĆ. Sytuacja z kontuzją zawodnika i brakiem możliwości dokonania zmiany nie jest zresztą Hiszpanom aż tak obca. Chyba wszyscy pamiętają jeszcze Finał UEFA EURO 2012. Wówczas zawodnik Reprezentacji Włoch - Thiago Motta również doznał kontuzji, przez co La Roja grała do końca meczu w przewadze. Ok, zgodzę się, że wówczas zasady były bezwzględne. Ale dlaczego tym razem Hiszpanie nie pokazali swojego mistrzostwa w pełnej krasie? Dlaczego nie zachowali się fair play? Dlaczego uciekli się do takiego podstępku?


Nie tylko Hiszpanie nie zachowali się w pełni fair. Bo skąd niby wzięła się ta krzywdząca decyzja FIFA? Jestem pewien, że gdyby to zawodnik RPA złapał kontuzję, to wówczas regulamin byłby bezwzględny. To pokazuje, że w piłce nożnej są równi i równiejsi. W mojej opinii w tej sytuacji sprawiedliwe były tylko dwa rozwiązania. Po pierwsze FIFA mogła przyznać się do błędu, gdyż sędzia techniczny nie zastosował się do wytycznych, jednakże szanse na takie rozwiązanie z góry były zerowe. Drugą opcją był WALKOWER przeciwko Hiszpanom. To oni nie przestrzegali zasad FIFA. Dlaczego więc karać niewinnych graczy RPA? Niestety FIFA wybrała najgorszą z możliwych opcji. W tej chwili cały wysiłek Bafana Bafana zdał się na marne.


Polakom taka sytuacja może się wydać znajoma. W podobny sposób potraktowana została nasza Reprezentacja po meczu Polska - Rumunia. Na boisku Polacy wygrali 4:1, jednak nasi rywale w trakcie tego spotkania dokonali 8 zmian. Również wtedy ukarany został zwycięzca spotkania. Tak niestety wygląda sprawa z przepisami FIFA, które skonstruowane są tak, że krzywdzą drużyny lepsze na boisku!


Czy w najbliższym czasie przepisy te mogą ulec zmianie? Szanse na to są znikome i zapewne jeszcze nie raz będą one doskonałą furtką dla "najlepszych", którzy dążą po trupach do celu, którym są punkty w rankingu FIFA. Niestety w ten sposób cierpi futbol. Ale cóż poradzić, w tym sporcie są równi i równiejsi...
-by PD

wtorek, 19 listopada 2013

Czerwone diabły w drodze na szczyt


Nie, nie chodzi mi tu o Manchester United, lecz o Reprezentację Belgii. Belgowie w ostatnich miesiącach zadziwili cały piłkarski świat swoją grą. W Eliminacjach do Mistrzostw Świata w Brazylii nie przegrali żadnego spotkania już w przedbiegach wygrywając swoją grupę eliminacyjną. Jednak nie tylko osiąganymi prze tą drużynę wynikami zachwycają się kibice, gdyż styl w jakim "Rode Duivels" je osiągają również napawa optymizmem sympatyków tej reprezentacji optymizmem w kontekście zbliżającego się czempionatu globu. Pomyśleć, że jeszcze 7 lat temu Reprezentacja Polski dwukrotnie zwyciężała w spotkaniach z Belgami. Skąd więc ta odmiana?


Na wstępie trzeba zaznaczyć, że te zmiany nie stały się z dnia na dzień, lecz są efektem ciężkiej pracy wykonanej przez Belgów w ostatnich latach. KBV (Belgijski związek piłki nożnej) postanowił całkowicie zreformować futbol w tym kraju. Efekty tej rewolucji widoczne są gołym okiem. Reprezentacja Belgii aspiruje do grona najlepszych zespołów świata, zaś piłkarze z tego kraju grają w najlepszych Europejskich drużynach. Chyba każdy kibic wie kto to Eden Hazard, Marouane Fellaini, czy Thibaut Courtois. Mając w składzie zawodnika uznawanego za najlepszego aktualnie bramkarza w Lidze Hiszpańskiej, jednego z najlepszych skrzydłowych w Premier League, czołowego strzelca PL można być spokojnym o dobre rezultaty.


Czy ta ekipa ma w ogóle jakieś słabości? Owszem. Warto co nieco wspomnieć o bocznych obrońcach. To właśnie oni wydają się być największym mankamentem Belgów. Lewy obrońca, Sébastien Pocognoli niezbyt pasuje formatem do pozostałych zawodników w tej kadrze. Również grający po prawej stronie tej formacji Thomas Meunier w zestawieniu z najlepszymi na swojej pozycji wypada blado. Oczywiście na bokach mogą grać środkowi obrońcy. W Belgii nietrudno znaleźć graczy światowego formatu ze środka defensywy. Jednakże to nie zrekompensuje w pełni braku światowej klasy bocznych obrońców.


Pominąwszy te dwie pozycje potencjalny skład Belgów wygląda bardzo imponująco:
Courtois - Meunier - Kompany - Vertonghen - Pocognoli - Witsel - Fellaini - Dembélé - De Bruyne - Hazard - Benteke
Warto zaznaczyć, że to jedna z wielu możliwości trenera Belgów co do zestawienia składu, gdyż na większości pozycji wybór ma ogromny.


Nic więc dziwnego, że Belgom nie straszni są już Chorwaci, Serbowie, a nawet Francja. Czy jednak są oni w stanie namieszać na Mistrzostwach? Ciężko tu ferować jakiekolwiek wróżby, gdyż w zespole tym grają w dużej mierze bardzo młodzi zawodnicy, nieobyci jeszcze w turniejach takich jak Mistrzostwa Świata, czy Europy. Czerwone Diabły dopiero pukają do wrót elity i na pewno nie są w tej chwili pierwszorzędnymi faworytami. Mają jednak wszelkie predyspozycje do tego, by zostać czarnym koniem tych rozgrywek.

 
Ja osobiście życzę im jak najlepiej, gdyż ich grę ogląda się z ogromną przyjemnością. Mam również nadzieję, że również w Polsce pewne osoby wezmą przykład z Belgów i nasz futbol także doczeka się odrodzenia...Marzenie ściętej głowy? Belgowie również mieli marzenia, których efekty dziś obserwujemy.

-by PD

Zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany, czyli nowa era Świata Futbolu


Jak zapewne zauważyliście to już nie ten sam blog. Dawny "Świat Futbolu" jest w trakcie metamorfozy. Opisze pokrótce co nowego was tu czeka.
Pierwsza i chyba najważniejsza zmiana. Od wczoraj czytacie "Z fałsza". Dlaczego właśnie "Z fałsza"? Bo nie zamierzamy iść na łatwiznę i staramy się aby nasze artykuły były dla was zadowalające. Każdy czołowy piłkarz potrafi strzelić z fałsza, a my zamierzamy równać do najlepszych. Nadal chcę wam przedstawiać sylwetki młodych piłkarzy, o których w najbliższych latach może być głośno. Nadal zamierzam poruszać głośne w świecie piłkarskim tematy oraz przedstawiać wam drużyny o których być może nie mieliście dotychczas pojęcia. To nie ulega zmianie.

Natomiast od dziś WY, CZYTELNICY "Z fałsza" będziecie mieć jeszcze większy wpływ na tą stronę. Ma wam w tym pomóc nasze oficjalne konto na Facebooku, gdzie możecie dzielić się z nami swoimi uwagami oraz sugestiami co do pojawiających się tu tekstów. Od dziś stajecie się integralną częścią "Z fałsza". Wspomniane konto znajduje się pod tym oto linkiem:

 
 
Ponadto ja -PD jestem z wami w ciągłym kontakcie poprzez moje konto na twitter.com  Chętnie porozmawiam z wami w tym miejscu o sporcie, ponadto również w tym miejscu możecie podsuwać mi swoje pomysły na rozwój "Z fałsza" oraz życzenia co do nowych tekstów. Liczę na wiele ciekawych debat
 
 
Warto również zaznaczyć w tym miejscu iż jestem otwarty na współpracę przy współtworzeniu "Z fałsza" Jeśli znasz się na piłce, masz lekkie pióro, trochę wolnego czasu i chęci to zapraszam do współpracy. Jeśli interesuje Cie pisanie dla "Z fałsza" to skontaktuj się z nami poprzez wymienione wyżej konto FB.
 
Liczę, że zmiany wyjdą nam na dobre, a wy będziecie z nich zadowoleni. |
 
Do następnego postu!
 
-by PD

Polscy bramkarze na topie


Polska szkoła bramkarska już od dawna jest szanowana na świecie. Renomę przez lata wyrabiali nam bramkarze tacy jak Jan Tomaszewski, Maciej Szczęsny czy w ostatnich latach Jerzy Dudek oraz Artur Boruc. Dzięki nim oraz wielu innym polskim golkiperom młodzi bramkarze pochodzący z Polski zostali wzięci na celownik przez solidne Europejskie marki. Tak było choćby w przypadku Wojtka Szczęsnego, który już w wieku 16 lat wyjechał do Londynu. W ostatnich latach tak młode wyjazdy Polskich bramkarzy to silnych zachodnich zespołów stały się codziennością. Nikogo nie dziwi to, że Sunderland sięga po młodego Maxa Stryjka. Jednakże tego, czego świadkami byliśmy w ostatnich tygodniach nikt się nie spodziewał.


Artur Boruc zadziwia piłkarską Anglię wraz ze swoimi kolegami z drużyny. Dotychczas Southampton wpuściło najmniej bramek z wszystkich zespołów Premier League. To w dużej mierze zasługa właśnie Polaka, który przeżywa ostatnio drugą młodość. Pomyśleć, że jeszcze rok temu wszyscy wieszczyli koniec wielkiego Boruca. Tymczasem on nie poddał się i wywalczył, czego efekty obserwujemy w ostatnich tygodniach. Chyba żaden kibic "Świętych" nie wyobraża sobie odejścia tego zawodnika. Statystyki mówią same za siebie. W 11 meczach Artur wpuścił 5 bramek i niejednokrotnie ratował swój zespół.


Nie tylko golkiper "The Saints" jest w ostatnich tygodniach w wybornej formie. Również Wojciech Szczęsny udowadnia swoją klasę. Wygląda na to, że negocjacje nowego kontraktu z Arsenalem Londyn bardzo dobrze na niego podziałały. Wydawać by się mogło, że wszelkie plotki dotyczące wysokości nowej umowy mogą Szczęsnemu zaszkodzić. Tymczasem stało się zupełnie inaczej i Wojtek gra jak jeszcze nigdy. To właśnie jemu Arsenal zawdzięcza pokonanie Liverpoolu oraz Borussi Dortmund. Pozostaje mieć nadzieję, że Wojtek podtrzyma tą formę również na mecze kadry i pomoże Adamowi Nawałce odczarować fatum, które krąży nad naszą reprezentacją.


Do naszych przedstawicieli z ligi Angielskiej dołączył ostatnio Przemysław Tytoń. Wygląda na to, że bohater meczu z Grecją na EURO 2012 wreszcie wychodzi na prostą. W ostatnich latach trenerzy PSV bardziej od niego cenili Jeroena Zoeta, dlatego Tytoń mógł liczyć jedynie na okazjonalne występy. Stracił przez to również miejsce w kadrze, jednak zanosi się na to, że już wkrótce Tytoń również będzie się liczył w walce o pierwszy skład reprezentacji polski. Phillip Cocu coraz częściej daje Polakowi możliwość gry, a ten odwdzięcza mu się solidnymi występami. Niestety w meczu z Rodą Kerkrade Przemek doznał boleśnie wyglądającej kontuzji głowy. Nawet to nie zatrzymało go jednak w walce o powrót na szczyt. Dobra gra zaowocowała ponownym powołaniem do Reprezentacji Polski. Miejmy nadzieję, że "Ten, który zatrzymał Greków" jest w trakcie podobnej metamorfozy do tej, którą przez ostatni rok przechodził Artur Boruc i jeszcze nie raz przyniesie polskim kibicom wiele radości.


Faktycznie powyższa trójka broni ostatnio bardzo dobrze, a co z pozostałymi naszymi bramkarzami broniącymi za granicą?



Łukasz Fabiański przegrywa rywalizacje o miejsce w składzie Kanonierów z Wojciechem Szczęsnym i może jedynie liczyć na szanse w meczach rezerw. W jego przypadku jesteśmy obecnie świadkami podobnej sytuacji do tej, w której jeszcze kilka lat temu znajdował się Tomasz Kuszczak w MU. Dopóki Łukasz nie zdecyduje się odejść z Arsenalu dopóty nie będziemy mogli zobaczyć pełni jego umiejętności.



Jeśli chodzi o pozostałych bramkarzy to niestety znaczna ich większość grzeje ławę w swoich drużynach. Szczególnie ciekaw jestem jak potoczy się dalsza historia Łukasza Skorupskiego w AS Romie. Czy Polak podzieli los Bartosza Salamona, który w poprzednim sezonie przez pół roku nie zagrał ani jednego meczu w barwach AC Milan i po zakończeniu sezonu został sprzedany do Sampdorii genua.




Jeśli mowa o Polskich bramkarzach w naszej rodzimej T-Mobile Ekstraklasie to...lepiej pozostawić to bez komentarza. Może tylko Miśkiewicz swoją grą ratuje honor naszym golkiperom, To co wyprawiają w Polskiej lidze zawodnicy tacy jak Wojciech Skaba czy Michał Gliwa wyjaśnia dlaczego w ostatnich latach najlepszymi bramkarzami Polskiej Ekstraklasy regularnie mianowani są obcokrajowcy. Jeżeli selekcjoner powołuje do Reprezentacji bramkarza z I Ligi to każdy widzi, że coś tu jest nie tak.
 
 

Miejmy nadzieję, że wkrótce jeszcze więcej Polskich bramkarzy będziemy mogli podziwiać w pierwszych składach czołowych Europejskich zespołów, choć niestety sytuacja z T-Mobile Ekstraklasy nie napawa optymizmem. Nie oszukujmy się, w tej chwili mamy 3 bramkarzy ze światowego topu, zaś pozostali...daleko im do najlepszych. Pozostaje łudzić się, że w najbliższym czasie ta sytuacja ulegnie poprawie.
-by PD

sobota, 12 października 2013

Krajobraz po Fornaliku


Skoro już wszyscy głośno wypowiadają się o zmianach na ławce trenerskiej reprezentacji Polski, to postanowiłem, że i ja zabiorę głos w tym temacie. Eliminacje do Mistrzostw Świata jak wiadomo przegraliśmy w fatalnym stylu. Nasi piłkarze grali bardzo słabo i to musiało skończyć się w ten sposób. Waldemar Fornalik niestety nie podołał temu wcale nie łatwemu zadaniu. Jak już pisałem w poprzednich postach nie on pierwszy i swoją drogą zapewne nie ostatni.


Tomasz Zimoch uważa, że nie powinniśmy w tej chwili zmieniać selekcjonera i dać Fornalikowi kolejną szansę. Wydaję mi się, że zdecydowanie nie ma racji. Fornalik swoją szansę zmarnował. Może gdyby były jakieś przesłanki, że wszystko idzie ku lepszemu...Tymczasem nasza kadra stale popełnia te same błędy, a jej gra wcale nie zmierza w dobrą stronę. Również decyzje Waldemara Fornalika co do zespołu są lekko mówiąc nienajlepsze. Fornalik próbuje dokonać zbyt wielu zmian na raz. Fakt, sam opisywałem w poprzednich postach, że ten zespół potrzebuje zmian, ale nie aż tylu na raz. Najwyraźniej nasz selekcjoner rozochocony tym, że zmiany poskutkowały w meczu z Danią (Swoją drogą mogę w tym miejscu pochwalić się, że Fornalik zastosował wówczas wiele z moich sugestii) postanowił pójść na całość. Na każde zgrupowanie reprezentacji przyjeżdża praktycznie inna kadra zawodników z racji czego brakuje nam tego o czym już wcześniej pisałem, czyli STABILIZACJI. Może powtórzę to słowo jeszcze raz. STABILIZACJA! To jest klucz do sukcesu szczególnie w reprezentacji takiej jak nasza. W tym zespole praktycznie każdy zawodnik gra na co dzień w innym klubie i w innym kraju niż jego koledzy. Skąd więc Ci zawodnicy mają czerpać zgranie? Popatrzmy choćby na przykład naszych ostatnich rywali z tych eliminacji - Ukrainy. W tamtejszej kadrze tylko 1 (!) zawodnik gra poza ligą Ukraińską. Tamci zawodnicy znają się doskonale i mogą grać ze sobą w ciemno. U nas niestety tego brakowało.


Wracając do tematu. W mojej opinii Waldemar Fornalik powinien z tego zespołu Odejść! Właściwie gdyby szanował się to powinien sam z siebie złożyć dymisję. Taki sposób odejścia tylko by mu pomógł. Może choć trochę zyskałby w oczach kibiców. Warto przypomnieć, że przychodził do kadry jako bohater z Chorzowa. Teraz zszedł raczej do poziomu Smudy po EURO 2012. W rok stracił wszystko na co pracował przez całą swoją karierę trenerską. Teraz tak jak obecny trener Wisły będzie musiał się odradzać na nowo. Jestem pewien że chętnych na zatrudnienie go nie będzie brakować, więc ponowie swój apel: PANIE WALDEMARZE! NIECH PAN PRZYZNA SIĘ DO BŁĘDU I ODEJDZIE! To bezsprzecznie najlepsze wyjście z tej sytuacji.


Czy jednak zmiana selekcjonera przyniesie tej reprezentacji coś dobrego? Szczerze powiedziawszy wątpię w to. Selekcjoner Reprezentacji Polski w piłce nożnej to chyba najgorszy możliwy zawód. Fakt, przez rok możesz liczyć na sporą wypłatę, jednak trenera wszyscy rozliczają za wyniki. Wyniki natomiast w najmniejszym stopniu zależą właśnie od trenera! Trener jest jedynie psychologiem i motywatorem. On może jedynie motywować zawodników do dobrej gry, jednak na boisku grają i tak piłkarze. Jako trener możesz również wybierać zawodników, którzy grają i właściwie na tym kończą się twoje możliwości. Podczas meczów jesteś skazany na formę i chęci swoich zawodników. Swoją drogą w piłce nożnej jest również pewna zależność. Mecze wygrywają piłkarze, a przegrywają trenerzy. Przynajmniej zdaniem większości osób związanych z piłką. To właśnie trener jest tym wobec którego wyciągane są konsekwencję za słabą grę drużyny. Jeśli chodzi o Fornalika to on nie radził sobie nawet z zadaniami motywatora. W oczy rzucał się fakt, że nie miał w ogóle posłuchu wśród zawodników.


Idąc za ciosem nowy trener nic raczej w tym zespole nie zmieni. Kadrowo nie ma zbyt wielkiego wyboru i będzie zmuszony do stawiania na tych samych zawodników co Fornalik. W naszym kraju nie ma takiej swobody jak w przypadku Reprezentacji Niemiec, gdzie Joachim Löw może wystawić pięć różnych jedenastek i jego drużyna mimo to wygrywa. Być może nowy trener złapie lepszy kontakt z drużyną. Jednakże do tego potrzebny jest trener spoza naszego kraju. Nasi reprezentanci na codzień w swoich klubach  trenują pod okiem menedżerów takich jak choćby Arsène Wenger, Jürgen Klopp czy też Bernd Schuster. Dlatego też również w reprezentacji potrzebny jest im doskonały, charyzmatyczny fachowiec. To jest również główny powód tego, że Polscy trenerzy nie mają w tym zespole posłuchu. Franciszek Smuda, czy też Waldemar Fornalik to nie ten poziom. Oni nie są w stanie nic przekazać naszym polskim "gwiazdom". Powinniśmy więc zmienić kierunek i znaleźć dla tego zespołu trenera który dodatkowo będzie w stanie nauczyć te "gwiazdy" czegoś nowego. (Takiego właśnie trenera poszukam w jednym z najbliższych postów)


Na pocieszenie Polskim kibicom przetoczę przykład Belgów, którzy również znajdowali się jeszcze całkiem niedawno w tym miejscu co my, a teraz we wspaniałym stylu awansowali na Brazylijski mundial, a nawet są jednymi z faworytów tego turnieju! Zastosowanie mają tu słowa mojego byłego trenera: "Nie martwcie się panowie! Będzie lepiej, bo gorzej już być nie może!". Miejmy nadzieję, że i z naszą reprezentacją będzie lepiej.

 
by PD

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Co dalej z kadrą? - defensywni pomocnicy


Wśród defensywnych pomocników nie brak w naszym kraju doświadczonych graczy, jak również młodych talentów. Póki co w pierwszej jedenastce reprezentacji Polski jest miejsce dla dwóch defensywnych pomocników. Jednakże w mojej opinii za bardzo cierpi na tym formacja ofensywna. Pozostawiłem więc jedno miejsce w składzie reprezentacji dla defensywnego pomocnika. Kto więc ma zająć to miejsce? Oto kandydaci:

Doświadczeni zawodnicy

Eugen Polanski
W młodości reprezentował praktycznie wszystkie roczniki młodzieżowych reprezentacji Niemiec. Do seniorskiej kadry powołania jednak nie dostał. Zdecydował się więc na grę dla Polski. Sytuacja ta była powodem wielu kontrowersji. Przed 2011 rokiem Polanski regularnie przekonywał, że nie zamierza grać dla biało-czerwonych i jedyną możliwością jaką do siebie dopuszcza jest powołanie do kadry Niemiec. W pewnym momencie jednak zmienił zdanie. Na tą chwilę jest zawodnikiem grającego w Bundeslidze TSG 1899 Hoffenheim. Gra tam w miarę regularnie. Jest też stale powoływany do kadry Polski. Mimo wszystko widać, że na meczach kadry nie oszczędza się i zostawia swoje zdrowie na boisku. Warto jednak zastanowić się, czy któryś z Polskich defensywnych pomocników nie byłby w tej chwili lepszą opcją do gry w pierwszej jedenastce niż Polanski.


Dariusz Dudka
Posiada tytuł Wybitnego Reprezentanta Polski. W poprzednim sezonie reprezentował barwy Hiszpańskiego Levante. Tego sezonu nie może jednak zaliczyć do udanych, gdyż przez cały poprzedni sezon, licząc wszystkie rozgrywki wystąpił jedynie w 5 meczach. To sprawiło, że Levante nie zdecydowało się na przedłużenie kontraktu z Polakiem i na tą chwilę jest on wolnym zawodnikiem. Jeszcze kilka lat temu był on ważną postacią reprezentacji, jednak teraz poziom jego gry drastycznie spada. Wątpliwe, aby się jeszcze odrodził. Jednakże w tej chwili najważniejsze dla niego jest to, żeby znaleźć sobie jakikolwiek klub. Czas pokaże czy Dudka to już skończony rozdział Polskiej kadry.


Rafał Murawski
Do czasu Euro 2012 grał w reprezentacji regularnie. Jednakże na Mistrzostwach Europy nie grał zbyt dobrze, co sprawiło, że stracił miejsce w Reprezentacji Waldemara Fornalika. Jednakże w poprzednim sezonie dobrze grał w barwach Lecha Poznań. To, jak ważną częścią Lecha Poznań jest Murawski doskonale obrazuje aktualna gra Lecha. Murawski jest w tej chwili kontuzjowany, a Lech gra bardzo słabo. Jeśli Murawski po wyleczeniu kontuzji znów zacznie grać na poziomie z poprzedniego sezonu, to prawdopodobnie dostanie jeszcze jedną szansę w reprezentacji.


Tomasz Jodłowiec
Po transferze z Polonii Warszawa do Śląska Wrocław grał głównie jako środkowy obrońca. Początkowo po przejściu do Legii Warszawa również grał na tejże pozycji, ale w ostatnich tygodniach znów zaczął grać jako defensywny pomocnik. To bez wątpienia jego optymalna pozycja i właśnie jako defensywny pomocnik Jodłowiec radzi sobie najlepiej. Niestety, teraz kiedy wreszcie otrzymał szansę gry na swojej ulubionej pozycji i stopniowo wracał do swojej dawnej formy przytrafiła mu się kontuzja. Wygląda jednak na to, że Jodłowiec powinien być gotów do gry w meczu 4 rudny eliminacji Ligi Mistrzów Legia Warszawa - Steaua Bukareszt. To dobra wiadomość dla Legii, gdyż w ostatnich tygodniach był jednym z najlepszych zawodników tego zespołu. Jeśli po kontuzji utrzyma aktualną formę, to warto zastanowić się nad powołaniem go do reprezentacji.


Adam Matuszczyk
Wciąż jeszcze ma szansę, aby stać się czołowym Polskim defensywnym pomocnikiem. Jako dziecko wraz z rodzicami wyjechał do Niemiec i to właśnie w tym kraju zdobywał piłkarskie szlify. Od samego początku kariery związany jest z zespołem 1. FC Köln. Drużyna ta gra aktualnie w 2. Bundeslidze. Dopóki trenerem był Franciszek Smuda zawodnik ten mógł liczyć na regularne powołania. Smuda widział w nim przyszłość reprezentacji. Jednakże odkąd selekcjonerem został Waldemar Fornalik zawodnik ten tylko raz dostał szansę występu w kadrze. Jeśli utrzyma miejsce w składzie zespołu z Kolonii to będzie jednym z czołowych kandydatów do gry w kadrze.


Przemysław Kaźmierczak
Zawodnik trochę niedoceniany. Jest dobrym pomocnikiem co pokazywał niejednokrotnie. Potrafi zdobyć piękne bramki (jego gol z poprzedniego sezonu został uznany "Golem sezonu T-Mobile Ekstraklasy"). Umie również dograć kolegom. W obecnym sezonie jest jednym z najlepszych zawodników Śląska Wrocław. Jego dobra gra zaowocowała powołaniem na mecz towarzyski przeciwko Danii. Moim zdaniem to bardzo dobra decyzja Fornalika, gdyż powołanie to zwyczajnie się Kaźmierczakowi należy. Jestem pewien, że kadra będzie jeszcze miała z niego pożytek

Młodzi Polacy

Ariel Borysiuk
Jego talent objawił się w Legii Warszawa. Dzięki dobrej grze dla zespołu ze stolicy zwrócił na siebie uwagę skautów wielu solidnych europejskich drużyn. Postanowił przenieść się z Legii do ligi Niemieckiej - do 1. FC Kaiserslautern. W Niemieckiej drużynie może liczyć na regularną grę, co w jego przypadku jest bardzo ważne. Jego kariera toczy się w dosyć szybkim tempie. Już w wieku 19 lat zadebiutował w seniorskiej reprezentacji Polski. Miejmy nadzieję, że w dalszym ciągu będzie poprawiał swoje umiejętności. Niewątpliwie może być ważną postacią Polskiej reprezentacji i to już niedługo.


Daniel Łukasik
Solidny ligowiec. Również ważna postać Legii Warszawa (tak jak niegdyś opisany wyżej Borysiuk). Mimo, że obaj zawodnicy są w tym samym wieku, to przez długi czas Łukasik znajdował się w cieniu Ariela. Jednakże teraz stopniowo z tego cienia wychodzi. Poprzedni sezon okazał się dla niego przełomem. Nareszcie mógł liczyć na miejsce w pierwszej jedenastce Legii Warszawa i otrzymaną od Jana Urbana szansę wykorzystał. Prezentował dobry poziom i regularnie grał. Widać, że stale czyni postępy. Przed obecnym sezonem doznał kontuzji i dopiero teraz zaczyna grać. Wygląda na to, że w przyszłości on i Borysiuk staną się ważnymi postaciami Polskiej reprezentacji.

Podsumowanie

Jak widać w Polsce mamy wielu kandydatów do gry na pozycji defensywnego pomocnika. Dotychczas w Reprezentacji było miejsce dla dwóch defensywnych pomocników. Moja propozycja zakłada jednak tylko jednego zawodnika grającego na tejże pozycji w pierwszej jedenastce. Nie jest więc łatwo wybrać tego jednego zawodnika. Zakładam, że trener Fornalik postawiłby na Eugena Polanskiego. Ja jednak nie widzę tego zawodnika w moim zespole. Zbyt mało daje on tej reprezentacji. Dariusz Dudka jest już raczej skończonym rozdziałem. Może zbyt szybko go skreślam, jednak w tej chwili jest zbyt słaby na grę w kadrze. Murawski oraz Jodłowiec są póki co kontuzjowani i zobaczymy czy po powrocie do gry będą prezentowali dalej dobrą formę. Borysiuk, Łukasik oraz Matuszczyk to zawodnicy, którzy w przyszłości będą pierwszoplanowymi postaciami tej reprezentacji. Wydaje mi się jednak, ze do proponowanego przeze mnie zespołu najlepiej pasowałby Kaźmierczak. Doskonale potrafi on wypuścić szybkiego zawodnika prostopadłym podaniem. Jest on w tej chwili według mnie najlepszą opcją dla tego zespołu. W zespole z dwoma skrzydłowymi jego podania mogą się sprawdzić. Oto cała klasyfikacja defensywnych pomocników:

1.Przemysław Kaźmierczak (znajduje się w tej chwili w bardzo dobrej formie. Dobrze sprawdziłby się w formacji 4-1-2-2-1)
2. Ariel Borysiuk (jest młodym zawodnikiem, ale już powinien nabierać doświadczenia związanego z grą w reprezentacji. Zaprocentuje to w przyszłości.)
3.Rafał Murawski (jeśli po wyleczeniu kontuzji wróci do formy z zeszłego sezonu, to warto wykorzystać jego umiejętności w kadrze)
4. Tomasz Jodłowiec (Wrócił do gry na pozycji defensywnego pomocnika. Być może znajdzie się dla niego miejsce w kadrze jeśli regularnie będzie prezentował dobrą formę)
5. Daniel Łukasik (Młody i bardzo utalentowany. Przyszłość kadry)
6. Adam Matuszczyk (W reprezentacji nie pokazał jeszcze nic wielkiego, ale wszystko jeszcze przed nim.)
7. Dominik Furman (Kolejny młody talent. Również zawodnik Legii. Na początku aktualnego sezonu godnie zastępował kontuzjowanego Łukasika. W przyszłości może walczyć o miejsce w pierwszym składzie.)
8. Cezary Wilk (W tej chwili bez klubu. jeśli tylko jest w formie to gra na solidnym poziomie.)
9.Łukasz Piątek (W poprzednim sezonie prezentował się bardzo dobrze. W aktualnym gra tak samo jak całe Zagłębie Lubin - słabo. Póki co daleko od kadry.)
 
 
by PD
 

piątek, 9 sierpnia 2013

Co dalej z kadrą? - środkowi obrońcy


Na tej pozycji brakuje stabilizacji, gdyż regularnie pojawiają się nowi zawodnicy, którzy prosperują do gry w zespole narodowym. Ma to swoje dobre strony, jednak tej kadrze przydałby się zawodnik taki, jak chociażby Jacek Bąk, albo Michał Żewłakow swego czasu. Zawodnika, który swoją grą zapewni zespołowi spokój. Nie kwestionuję rzecz jasna umiejętności wszystkich Polskich środkowych obrońców, ale uważam, że w tym zespole przydałby się jeden zawodnik, która przez lata potrafiłby utrzymać solidny poziom. Zobaczmy więc, czy któryś z Polskich piłkarzy jest w stanie przejąć taką rolę.

Doświadczeni zawodnicy

Kamil Glik
Przed aktualnym sezonem został mianowany kapitanem Torino FC. We Włoszech zdążył już sobie wyrobić renomę. W Serie A pojawił się w 2010 roku, kiedy to z Piasta Gliwice sprowadziło go Palermo. Jednakże dopiero po transferze do zespołu grającego wówczas w Serie B - Torino zaczął grać na wysokim poziomie. Z drużyną tą awansował do Serie A. W drużynie z Turynu ma zapewnione pewne miejsce w pierwszej jedenastce. Jego dobra gra w lidze Włoskiej zapewniła mu grę w reprezentacji, w której zadebiutował w 2010 roku. Od tamtego czasu w kadrze gra regularnie. Szczególnie dobrze pokazał się w bardzo ważnym spotkaniu Eliminacji do Mistrzostw Świata 2014 przeciwko Anglii. W meczu tym zdobył swojego jedynego póki co gola w Reprezentacji Polski. Jeśli w dalszym ciągu będzie prezentował formę z ostatnich sezonów, to niewątpliwie będzie miał zapewnione miejsce w kadrze.


Damien Perquis
W 2011 roku dostał Polskie obywatelstwo, dzięki czemu mógł zadebiutować w Reprezentacji Polski w meczu przeciwko Niemcom. W młodości grał w reprezentacji Francji do lat 21. Przed poprzednim sezonem postanowił zmienić otoczenie i przeniósł się do Hiszpanii - do Betisu Sevilla. W klubie tym jak na razie nie wiedzie mu się niestety najlepiej. W poprzednim sezonie rozegrał jedynie 9 spotkań w Primera Division. Co gorsza sporo spotkań opuścił z powodu kontuzji, które od dłuższego czasu nieustannie są jego zmorą. Patrząc na jego dotychczasowe występy w biało-czerwonych barwach, to jednego mu nie można odmówić - waleczności. Po ciężkiej kontuzji ramienia, grał z ogromnym zaangażowaniem i nawet na chwilę nie odpuścił rywalom. Gdyby nie wspomniane kontuzje, dziś miałby pewne miejsce w kadrze, a tak czeka go ciężka walka.


Bartosz Salamon
Bartosz Salamon w bardzo młodym wieku wyjechał z Polski, aby rozwijać swoją karierę we Włoszech. Dzięki dobrej grze w barwach Brescii zainteresował się nim słynny AC Milan. Ostatecznie klub z Mediolanu dopiął swego i od stycznia obecnego roku Salamon stał się ich zawodnikiem. Niestety w Milanie Polak nie przebił się do składu (nie zagrał tam nawet minuty) i w obecnym oknie transferowym ponownie zmienił klub. Tym razem postanowił spróbować swoich sił w Sampdorii, Co ważne wygląda na to, że AC Milan nadal wiąże z Salamonem pewne plany na przyszłość, gdyż klub ten zachował 50 % praw do Polaka. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło i transfer Bartosza do Milanu miał również swoje pozytywne strony. To dzięki temu transferowi dostał powołanie do reprezentacji od Waldemara Fornalika. W ostatnich spotkaniach kadry to właśnie on grał w pierwszym składzie na pozycji środkowego obrońcy. Warto nadal uważnie przyglądać się jego poczynaniom w Serie A, gdyż może on stanowić przyszłość Polskiej Reprezentacji.


Artur Jędrzejczyk
W poprzednim sezonie w barwach Legii grał bardzo dobrze, co zaowocowało jego transferem do FK Krasnodar. Odejście tego zawodnika to ogromna strata dla Warszawskiej drużyny, gdyż Jędrzejczyk był bardzo ważną częścią zespołu. W obecnym sezonie zdążył już zagrać w 3 spotkaniach ligi Rosyjskiej. Wygląda więc na to, że Artur będzie mógł liczyć na regularną grę w Rosji. To w jego przypadku będzie bardzo ważne, gdyż jeśli tylko będzie regularnie grał i utrzyma dobrą formę, to będzie jednym z głównych kandydatów do gry w Reprezentacji. W kadrze rozegrał dotychczas 4 spotkania (Mecz z Rumunią, w którym również wystąpił nie został uznany przez UEFA). Zdobył także jedną bramkę przeciwko Macedonii. Najbliższe tygodnie i to czy zapewni sobie miejsce w pierwszym składzie zespołu FK Krasnodar zadecydują o jego przyszłości.


Łukasz Szukała
Zawodnik, którego nie każdy Polski kibic skojarzy. Całą swoją seniorską karierę spędził poza granicami naszego kraju. Grał już w takich zespołach jak chociażby FC Metz, TSV 1860 Monachium, czy też Alemannia Aachen. W ostatnich latach gra jednak w lidze Rumuńskiej. W tej chwili jest zawodnikiem Steau'y Bukareszt. W chwili w której piszę tą informację wiadomo już, że Steaua zagra w czwartej rundzie Eliminacji do Ligi Mistrzów z Legią Warszawa, co za tym idzie Polscy kibice będą mogli zobaczyć tego zawodnika w akcji. Dotychczas grał jedynie w młodzieżowej Reprezentacji Polski U-21, jednak Waldemar Fornalik postanowił dać mu szansę w najbliższym spotkaniu towarzyskim z Danią.

Możliwa naturalizacja

Thiago Rangel Cionek
Były zawodnik Jagiellonii w 2011 roku oficjalnie otrzymał Polskie obywatelstwo. Sądził, że będzie to dla niego przepustka do gry w Polskiej reprezentacji. Niestety dla niego w Polsce byli lepsi środkowi obrońcy i do dziś jeszcze nie zagrał w biało-czerwonych barwach. Raczej tego zaszczytu nie dostąpi, gdyż ma już 27 lat i nie prezentuje odpowiedniego poziomu. Wśród naszych zawodników jest sporo zawodników grających od niego lepiej. Ponadto spora ich część jest od niego młodsza. Życzę mu jednak powodzenia w kolejnym sezonie Serie B.

Młodzi Polacy

Marcin Kamiński
Zawodnik Lecha Poznań. W ubiegłym sezonie prezentował bardzo dobry poziom w Ekstraklasie. Grał tak, jak powinien grać solidny środkowy obrońca. Dobrymi występami rozbudził znacznie oczekiwania kibiców co do jego gry, jednakże w aktualnym sezonie dotychczas nie szło mu już tak dobrze. Mimo to i tak jest jednym z lepszych zawodników w Lechu Poznań. Być może jeszcze wróci do formy, którą prezentował jeszcze kilka miesięcy temu. Gdy jest w formie potrafi zapewnić swojej drużynie spokój w defensywie, ale również stwarza spore zagrożenie pod bramką rywali. Przed tym sezonem podobno interesował się  nim HSV Hamburg i jeśli znów zacznie grać na swoim poziomie, to być może temat jego transferu do zagranicznego zespołu powróci.

Podsumowanie

Na tą chwilę wśród Polskich piłkarzy jest również kilku utalentowanych obrońców. Wytypowanie dwóch zawodników do pierwszej jedenastki na tą pozycję nie jest więc łatwe. Ostatnio w pierwszej jedenastce wśród środkowych obrońców zagrali Jędrzejczyk oraz Salamon. Faktycznie są oni dobrymi zawodnikami, jednak wydaje mi się, że w Polskiej reprezentacji na pozycji środkowego obrońcy powinien grać Kamil Glik. Zawodnik ten ma już solidne doświadczenie i na co dzień gra z najlepszymi zawodnikami Serie A. Salamon póki co przez długi czas nie grał, ale na pewno w przyszłości ma szansę na zrobienie kariery. Artur Jędrzejczyk na chwilę obecną również powinien mieć miejsce w składzie reprezentacji, gdyż regularnie gra w swoim klubie. Jeszcze 2 miesiące temu mocnym kandydatem do kary byłby Marcin Kamiński, jednak w tej chwili nie jest on w zbyt dobrej formie. Damien Perquis niestety jest stale prześladowany przez kontuzje, ale jeśli wróci do regularnej gry w Betisie to może otrzymać jeszcze jedną szansę w kadrze. Poniżej Klasyfikacja środkowych obrońców:
1. Kamil Glik
2. Artur Jędrzejczyk
3. Bartosz Salamon
4. Marcin Kamiński (jeśli wróci do formy prezentowanej w poprzednim sezonie to powinien dostać szansę w pierwszym składzie reprezentacji. Wydaje mi się, że mógłby się w niej sprawdzić)
5. Łukasz Szukała
6. Damien Perquis (gdyby nie prześladowały go kontuzje to byłby wyżej, a tak zajmuje jedynie 6 miejsce)
7. Jarosław Fojut (Gdyby nie pechowa kontuzja grałby dziś w Celticu. W lidze Norweskiej jak na razie gra regularnie)
8. Jarosław Bieniuk (ostatnio jest w dobrej formie co potwierdził strzelając bramkę FC Barcelonie)
9. Marcin Komorowski (W obecnym sezonie Marcin zagrał już w barwach Tereka Grozny w dwóch meczach. Być może wreszcie uda mu się odbudować formę z czasów gry w Legii)

 
 
by PD