poniedziałek, 20 maja 2013

Bruno Mezenga - Co dalej z młodym talentem?

Bruno Mezenge kojarzy zapewne każdy orientujący się w naszej Polskiej Ekstraklasie. Zawodnik ten w 2010 roku "wzmocnił" zespół ze stolicy. W Legii nie zaliczył jednak najlepszego okresu w karierze. Rzadko kiedy przebywał na boisku, a kiedy już grał to z nienajlepszym skutkiem. Od współczesnego napastnika wymaga się również umiejętności rozgrywania piłki. Tym czasem Brazylijczyk nie był nawet w stanie zdobywać goli. Przez rok rozegrał w barwach Legii Warszawa jedynie 13 spotkań, w których zdobył 3 bramki. Patrząc na prognozy co do jego gry prezentował poziom gorzej niż słaby i władze stołecznej drużyny szybko się z nim pożegnały, czego chyba żaden z kibiców Legii nie żałował.

Zacznijmy jednak od początku. Zawodnik od samego rozpoczęcia kariery związany był z Brazylijskim Flamengo Rio de Janeiro. Profesjonalną karierę rozpoczął w wieku 16 lat w 2005 roku. W tym samym czasie dołączył do reprezentacji Brazylii U-17. Grał tam w jednym zespole z Denilsonem oraz aktualnym zawodnikiem Realu Madryt - Marcelo. Reprezentacja Brazylii zajęła wówczas 2 miejsce na Mistrzostwach Świata U-17. Pokonał ją jedynie Meksyk (w składzie m.in. Carlos Vela, Héctor Moreno, przyp.). W tamtych czasach Mezenga był uznawany za ogromny talent Brazylijskiej Piłki. Wróżono mu wspaniałą karierę. Jednakże w seniorskiej drużynie Flamengo przez 6 lat gry zdołał rozegrać raptem 18 meczy i ani razu nie wpisał się na listę strzelców.

Nie ma w tym jednak nic dziwnego zważywszy na fakt, że większość tego okresu spędził na wypożyczeniach do innych zespołów. W 2007 roku dostał szansę złapania formy, której nie był w stanie zaprezentować przez 2 poprzednie lata, w drużynie Fortaleza. Jest to zespół, który gra w niższych ligach Brazylijskich ( aktualnie Campeonato Brasileiro Série C, czyli odpowiednik polskiej 3 ligi.). Rozegrał tam 8 spotkań i raz zdobył bramkę. Nadal jednak czegoś brakowało w jego grze. Gdy już dostawał szansę na boisku, to szwankowała skuteczność. Mało kto wówczas wierzył, że zapowiadana dla niego wielka światowa kariera się ziści.

W 2008 roku wypożyczono go do drużyny Macae. Aktualnie drużyna ta to ligowi rywale ekipy Fortaleza. Tutaj nie zagrał w ani jednym spotkaniu. Pół roku przesiedział na ławce. On sam uważał jednak, że ta runda wiele mu dała i w najbliższym czasie będzie można wreszcie oglądać jego grę na wysokim poziomie.

Tak też się stało. Został wypożyczony  na sezon do 2 ligi tureckiej, do drużyny Orduspor. Tu nareszcie dostał szansę i wykorzystał ją. Rozegrał 32 mecze i 21 razy pokonywał bramkarza rywali co w dalszym ciągu jest jego najlepszym sezonem w karierze.

Zainteresowało to włodarzy Legii, którzy pragnęli zbudować nową drużynę, aby wreszcie zdobyć mistrzostwo Polski oraz zapełnić świeżo przebudowany stadion. Przychodził do Legii w trudnym momencie dla drużyny. Pierwszy raz od dawna nie udało jej się zakwalifikować do europejskich pucharów, gdyż zajęła jedynie 4 miejsce. Postanowiono więc nadać drużynie całkiem nowy blask. Sprowadzono młode talenty (m.in. Mezenga,Cabral, przyp.) oraz doświadczonych graczy (m.in. Vrdoljak, Knežević, przyp.). Niestety plan ten w dużej części nie wypalił, a Mezenga nie potrafił odnaleźć się w Polsce. Nikt nie żałował, gdy opuszczał drużynę po sezonie.

W kolejnym sezonie ponownie został wypożyczony, tym razem do Serbskiej drużyny Crvena Zvezda  Belgrad. Już w debiucie udało mu się zdobyć bramkę. Miało to miejsce w meczu Ligi Europejskiej przeciwko drużynie Ventspils. Zdobył również gola w ćwierćfinale Pucharu Serbii. Niewątpliwie była to piękna bramka (patrz film poniżej). W barwach "Czerwonej Gwiazdy". Zagrał w 18 meczach i zdobył 5 bramek.

Po sezonie został sprzedany do klubu, który dobrze znał - Orduspor. Tym razem drużyna grała już jednak w Tureckiej Ekstraklasie. Podpisał on 4,5-letni kontrakt. Bardzo szybko został po raz kolejny wypożyczony. W tej chwili przebywa w Akhisar Belediyespor (drużyna również występuje w Süper Lig, przyp.) Dotychczas w 31 meczach 5-krotnie znalazł drogę do przeciwnej bramki.


Bruno Mezenga swoje niewątpliwie potrafi, ale coś ciągle hamuje jego rozwój. Mógłby osiągnąć wiele, gdyby popracował więcej nad wykończeniem. Ma jednak wspaniałą, typowo Brazylijską technikę co pokazał strzelając piękną bramkę we wspomnianym ćwierćfinale Pucharu Serbii . Gdyby częściej zdobywał takie bramki, to być może już teraz byłby na czołówkach gazet. Jednakże na glorie i chwałę musi jeszcze zasłużyć. Życzę mu powodzenia w treningach oraz większej ilości zdobywanych bramek.


 
by PD


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz