poniedziałek, 27 maja 2013

Święty Artur


Artur Boruc niejednokrotnie zaliczał wzloty i upadki. W chwili obecnej jest on zawodnikiem Southampton i przeżywa drugą młodość. W trakcie jego kariery nie zawsze było jednak tak pięknie.


Artur zasłynął na świecie dzięki bardzo dobrej gry w Legii Warszawa. Gdy w 2001 roku trafił do pierwszego składu drużyny z Łazienkowskiej nikt nie spodziewał się jeszcze, że w niedalekiej przyszłości wyląduje on w światowej czołówce bramkarzy. Stosunkowo szybko, gdyż już po roku treningów zdołał zadebiutować w Legii. Miało to miejsce 8 marca 2002 w meczu z Pogonią Szczecin. Od tego spotkania zaczął regularnie występować w pierwszym składzie Legii. Przez 4 lata gry w Legii zdobył jedynie raz mistrzostwo Polski oraz jednokrotnie wygrał Puchar Ligi. W tym czasie zdołał nawet zdobyć bramkę dla Legii w Ekstraklasie - z rzutu karnego w meczu przeciwko Widzewowi Łódź.


Już w 2005 roku jego dobra gra została zauważona i został wykupiony przez Celtic Glasgow (początkowo został wypożyczony, a następnie wykupiony za 1,5 mln euro). W drużynie tej bardzo szybko wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie. Przez 5 lat gry w tej ekipie zdobył 3 mistrzostwa Szkocji. Ponadto Celtic regularnie grał w Lidze Mistrzów. Po występach w tych rozgrywkach rozpoznawalność Artura jeszcze bardziej się zwiększyła.


W 2010 roku po 5 latach gry w Celticu Boruc postanowił zmienić otoczenie i przeniósł się do włoskiej Serie A - do Florentiny. Początkowo przegrywał tam rywalizacje o miejsce w pierwszym składzie z Sebastianem Frey'em. Jednakże po pewnym czasie dzięki kontuzji Francuza Artur zdołał wskoczyć miedzy słupki "Violi".  Frey po wyleczeniu kontuzji musiał zmienić klub, gdyż nie był w stanie wygryźć Artura ze składu. Polak nie zdołał jednak długo wytrzymać we Włoszech. Po dwóch latach gry w Serie A postanowił spełnić swoje marzenie - zagrać w Premier League.


22 września podpisał kontrakt z angielską drużyną - Southampton F.C. Z drużyną "Świętych" podpisał roczny kontrakt. Przez pierwsze miesiące był okazjonalnie wpuszczany do składu, jednak nie potrafił na dłuższy okres zagrzać miejsca w bramce "Świętych", gdy już grał, to niestety przydarzały mu się pewne błędy. Prawdziwy przełom nastąpił na początku 2013 roku. Wówczas dostał szanse w meczu z Arsenalem Londyn. W tymże spotkaniu nie bronił zbyt pewnie. Jednak w kolejnych tygodniach Nigel Adkins, jak i jego następca - Mauricio Pochettino obdarzyli Artura sporym zaufaniem. On odwdzięczył im się najlepiej jak tylko potrafił - dobra grą. Przez kolejne miesiące mogliśmy oglądać Artura w życiowej formie. Formę tą utrzymał do końca sezonu.  Jego piękne interwencje niejednokrotnie były ozdobą meczów "Świętych".


Polscy kibice mogli się cieszyć z powrotu Boruca do Reprezentacji Polski. Również w reprezentacji Artur zaliczał dobre występy. Szczególnie popisał się piękną interwencją w meczu z San Marino. Oczywiście San Marino nie jest zbyt dobrym zespołem, jednak gdyby nie wspomniana interwencja, to Polska reprezentacja przez długi czas mogłaby być pośmiewiskiem fanów na całym świecie.


Czego byśmy o formie Artura nie powiedzieli, to trzeba mu oddać szacunek za dobrą grę w ostatnim czasie. Mnie osobiście bardzo cieszy widok Polskiego bramkarza w tak wspaniałej formie. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie Artur Boruc będzie kontynuował dobre występy i utrzyma się na szczycie bramkarzy Premier League oraz pomoże naszej reprezentacji w osiąganiu pozytywnych wyników. W ostatnich meczach to właśnie jego gra była jedynym pozytywnym zaskoczeniem płynącym z meczów Reprezentacji Polski. Miejmy nadzieję, że jeszcze niejednokrotnie "Holy Goalie" pokaże na co go stać.
 
 
 
 
by PD

1 komentarz:

  1. Następny post już jutro. tymczasem zapraszam do lektury poprzednich.

    OdpowiedzUsuń